RECENZJA: Greg Marinovich i Joao Silva, Bractwo Bang Bang [The Bang Bang Club, 2000]
![Greg Marinovich i Joao Silva, Bractwo Bang Bang [The Bang Bang Club, 2000] Greg Marinovich i Joao Silva, Bractwo Bang Bang [The Bang Bang Club, 2000]](http://4.bp.blogspot.com/-EzRt9pmxsUA/ULUxrNYb-II/AAAAAAAAAuM/7S3RRnjQ0lw/s400/bractwo-bang-bang-b-iext11084578.jpeg)
Nieczęsto sięgam po książki oparte na faktach. Jeśli już takowa trafia w moje ręce, z reguły jest to biografia jakiejś ogólnie znanej osoby. Natomiast historie napisane przez samo życie i przelane na kartki papieru rzadko mam okazje czytać. Bardzo żałuję z tego powodu, ponieważ w życiu ludzi spotykają różne, często niezwykłe historie. Jedną z nich jest bez wątpienia historia grupy reporterów wojennych: Gregora Marinovichowa, Joao Silva, Kena Oosterbroeka i Kevina Cartera zwanych jako Bractwo Bang Bang.
W schyłkowym, wyjątkowo brutalnym okresie apartheidu w Republice Południowej Afryki czterech niezwykłych młodych fotografów – przyjaźniących się i zarazem rywalizujących ze sobą – tworzy grupę, w ramach której wspólnie przekazuje światu relację z rozgrywającego się na ich oczach pandemonium okrucieństwa. Ta wyjątkowo mocna, wstrząsająca i miejscami drastyczna opowieść spisana przez dwóch, jako jedynych nadal żyjących, członków grupy, stanowi szczegółowy opis pracy fotoreporterów na tle przemian zachodzących w kraju na drodze ku demokracji. Bractwo Bang Bang traktuje o wyjątkowo trudnych dylematach moralnych, przed którymi stają korespondenci wojenni. Gdzie przebiega granica między ambicją i odpowiedzialnością zawodową a człowieczeństwem? W którym momencie należy odłożyć aparat i z obserwatora stać się uczestnikiem wydarzeń? Oto żywe, wyjątkowo osobiste spojrzenie na wojnę autorstwa dwóch mężczyzn, których życie i praca najlepiej świadczą o tym, do czego zdolny jest dziennikarz, by dotrzeć do prawdy.
Ta historia oparta na faktach nie jest tylko niezwykła, ale również bardzo bolesna i brutalna. Choć wydarzenia opisane w książce miały miejsce wiele lat temu to nadal w pewnym sensie są aktualne i brzmią równie bestialsko jak przed laty. Niewątpliwą zaletą powieści jest przystępny język, jakim została ona napisana. Autorzy oraz Wojciech Jagielski jako tłumacz, postarali się o to, żeby Bractwo Bang Bang od pierwszej strony intrygowało i nie pozwalało oderwać się od lektury. Ciekawym i wartym uwagi dodatkiem jest wkładka ze zdjęciami zrobionymi przez ową grupę fotografów. Poza tekstem, w którym autorzy opowiadają swoją historię możemy jeszcze obejrzeć obrazy realiów panujących w tamtych czasach na terenie RPA.
Niewątpliwie fabuła Bractwa Bang Bang nie jest łatwa i zawsze przyjemna, ale naprawdę warto przeczytać tę książkę. Zmusza ona do refleksji nad wieloma aspektami, takimi jak życie ludzi w państwie pogrążonym wojną, jak i nie zawsze prostym i przyjemnym zawodem fotoreportera.
W schyłkowym, wyjątkowo brutalnym okresie apartheidu w Republice Południowej Afryki czterech niezwykłych młodych fotografów – przyjaźniących się i zarazem rywalizujących ze sobą – tworzy grupę, w ramach której wspólnie przekazuje światu relację z rozgrywającego się na ich oczach pandemonium okrucieństwa. Ta wyjątkowo mocna, wstrząsająca i miejscami drastyczna opowieść spisana przez dwóch, jako jedynych nadal żyjących, członków grupy, stanowi szczegółowy opis pracy fotoreporterów na tle przemian zachodzących w kraju na drodze ku demokracji. Bractwo Bang Bang traktuje o wyjątkowo trudnych dylematach moralnych, przed którymi stają korespondenci wojenni. Gdzie przebiega granica między ambicją i odpowiedzialnością zawodową a człowieczeństwem? W którym momencie należy odłożyć aparat i z obserwatora stać się uczestnikiem wydarzeń? Oto żywe, wyjątkowo osobiste spojrzenie na wojnę autorstwa dwóch mężczyzn, których życie i praca najlepiej świadczą o tym, do czego zdolny jest dziennikarz, by dotrzeć do prawdy.
Ta historia oparta na faktach nie jest tylko niezwykła, ale również bardzo bolesna i brutalna. Choć wydarzenia opisane w książce miały miejsce wiele lat temu to nadal w pewnym sensie są aktualne i brzmią równie bestialsko jak przed laty. Niewątpliwą zaletą powieści jest przystępny język, jakim została ona napisana. Autorzy oraz Wojciech Jagielski jako tłumacz, postarali się o to, żeby Bractwo Bang Bang od pierwszej strony intrygowało i nie pozwalało oderwać się od lektury. Ciekawym i wartym uwagi dodatkiem jest wkładka ze zdjęciami zrobionymi przez ową grupę fotografów. Poza tekstem, w którym autorzy opowiadają swoją historię możemy jeszcze obejrzeć obrazy realiów panujących w tamtych czasach na terenie RPA.
Niewątpliwie fabuła Bractwa Bang Bang nie jest łatwa i zawsze przyjemna, ale naprawdę warto przeczytać tę książkę. Zmusza ona do refleksji nad wieloma aspektami, takimi jak życie ludzi w państwie pogrążonym wojną, jak i nie zawsze prostym i przyjemnym zawodem fotoreportera.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania tejże książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN
Do książki nie trzeba mnie przekonywać, już od jakiegoś czasu na nią poluję. Mimo to miło przeczytać, że się podobała :-)
OdpowiedzUsuńJestem osobą, której czytanie takich książek przychodzi z trudem. Zawsze mam gdzieś w głowie, że są oparte na faktach i najczęściej po lekturze jestem bardzo przygnębiona :)
OdpowiedzUsuńZamierzam przeczytać, ale chyba dopiero po świętach, bo teraz ciągle nie potrafię wygospodarować dodatkowego czasu na tą książkę.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie;)
OdpowiedzUsuńKsiążka na pewno jest bardzo ciekawa, ale pewnie też niełatwa w lekturze. Na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją opinią w zupełności. ;)
OdpowiedzUsuńcurry
OdpowiedzUsuńa bathing ape
curry 5
kobe byrant shoes
golden goose sneakers
golden goose
curry 8 shoes
goyard handbags
supreme clothing
supreme outlet
moncler
OdpowiedzUsuńsupreme hoodie
off white
pg 1
bape hoodie
bape clothing
offwhite
kawhi leonard shoes
hermes handbags
adidas yeezy