RECENZJA: Marissa Meyer, Saga księżycowa. Cinder [Cinder, 2012]

Święta, Święta i po Świętach, jak mówi dobrze znane powiedzenie. Pomyślałem, że poza miłymi chwilami spędzonymi z rodziną to także dobra okazja do tego, żeby nadrobić trochę ostatnie książkowe "zaległości". Niestety niewiele udało mi się przeczytać przez te Święta Bożego Narodzenia. Prawdę mówiąc była to tylko jedna książka zatytułowana Cinder autorstwa Marissy Meyer.
Tytułowa bohaterka tego światowego bestsellera to Kopciuszek przyszłości, jeśli tak ją można nazwać. Cinder mieszka w hałaśliwym Nowym Pekinie, zdziesiątkowanym przez zarazę. Jako dziewczyna cyborg o tajemniczej przeszłości jest obywatelką drugiej kategorii. Lecz kiedy na jej drodze staje przystojny książę Kai, Cinder nagle znajduje się w epicentrum międzygalaktycznej walki z bezlitosną królową Luny. Rozdarta między obowiązkiem a wolnością, wiernością a zdradą, musi wyjawić sekrety swojej przeszłości, aby ochronić przyszłość.
Historia Cinder od samego początku przypomina opowieść o Kopciuszku. Znajomy schemat, walka dobra ze złem, książe, zła "macocha" i ta biedna dziewczyna, która chce iść na bal. Można pomyśleć, że mało w tym oryginalności, a autorka nie miała własnego pomysłu na swoją pierwszą książkę. Nie do końca mogę zgodzić się z tym, bo pomimo znajomego scenariusza to Cinder wywarła na mnie pozytywne wrażenie. To dobra baśń opowiedziana na nowo i osadzona w zupełnie innym świecie. Połączenie powieści science-fiction i romansu, z dodatkiem dramaturgii, dreszczyku emocji i napięcia, gdzie wszystkie współgrają ze sobą doskonale. Książkę czyta się naprawdę dobrze, a główną bohaterkę szybko można polubić. Ta lekkość pióra Marissy Meyer oraz mimo wszystko ciekawa fabuła sprawiają, że od pierwszych stron czyta się ją z zainteresowaniem i chęcią poznania dalszych losów.
Cinder to debiutancka książka Marissy Meyer oraz pierwsza część Sagi księżycowej. Niewątpliwie udany debiut tej młodej pisarki. Choć "Saga" nie kojarzy mi się dobrze, głównie za sprawą dzieł Stephenie Meyer to Saga księżycowa autorki o tym samym nazwisku przekonała mnie. Występują tam ciekawe i przemyślane dialogi, bogate opisy oraz interesująca fabuła, która wbrew pozorom może wydać się nudna i przewidywalna, choć zupełnie taka nie jest. Przyznaję, że Marissa Meyer miała dobry pomysł i umiejętnie przedstawiła go czytelniom. Stara i dobrze znana opowieść przeniesiona do współczesnego świata, a nawet trochę do przyszłości, gdzie świat jest nowoczesny, a roboty żyją jak ludzie. Jestem teraz ciekawy co pokaże jej druga powieść.
Tytułowa bohaterka tego światowego bestsellera to Kopciuszek przyszłości, jeśli tak ją można nazwać. Cinder mieszka w hałaśliwym Nowym Pekinie, zdziesiątkowanym przez zarazę. Jako dziewczyna cyborg o tajemniczej przeszłości jest obywatelką drugiej kategorii. Lecz kiedy na jej drodze staje przystojny książę Kai, Cinder nagle znajduje się w epicentrum międzygalaktycznej walki z bezlitosną królową Luny. Rozdarta między obowiązkiem a wolnością, wiernością a zdradą, musi wyjawić sekrety swojej przeszłości, aby ochronić przyszłość.
Historia Cinder od samego początku przypomina opowieść o Kopciuszku. Znajomy schemat, walka dobra ze złem, książe, zła "macocha" i ta biedna dziewczyna, która chce iść na bal. Można pomyśleć, że mało w tym oryginalności, a autorka nie miała własnego pomysłu na swoją pierwszą książkę. Nie do końca mogę zgodzić się z tym, bo pomimo znajomego scenariusza to Cinder wywarła na mnie pozytywne wrażenie. To dobra baśń opowiedziana na nowo i osadzona w zupełnie innym świecie. Połączenie powieści science-fiction i romansu, z dodatkiem dramaturgii, dreszczyku emocji i napięcia, gdzie wszystkie współgrają ze sobą doskonale. Książkę czyta się naprawdę dobrze, a główną bohaterkę szybko można polubić. Ta lekkość pióra Marissy Meyer oraz mimo wszystko ciekawa fabuła sprawiają, że od pierwszych stron czyta się ją z zainteresowaniem i chęcią poznania dalszych losów.
Cinder to debiutancka książka Marissy Meyer oraz pierwsza część Sagi księżycowej. Niewątpliwie udany debiut tej młodej pisarki. Choć "Saga" nie kojarzy mi się dobrze, głównie za sprawą dzieł Stephenie Meyer to Saga księżycowa autorki o tym samym nazwisku przekonała mnie. Występują tam ciekawe i przemyślane dialogi, bogate opisy oraz interesująca fabuła, która wbrew pozorom może wydać się nudna i przewidywalna, choć zupełnie taka nie jest. Przyznaję, że Marissa Meyer miała dobry pomysł i umiejętnie przedstawiła go czytelniom. Stara i dobrze znana opowieść przeniesiona do współczesnego świata, a nawet trochę do przyszłości, gdzie świat jest nowoczesny, a roboty żyją jak ludzie. Jestem teraz ciekawy co pokaże jej druga powieść.
Ta książka chodzi już za mną od dłuższego czasu, ale teraz wiem, że koniecznie muszę ją przeczytać... ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Książka już za mną i miło ją wspominam. Teraz czekam na kolejną część ^^
OdpowiedzUsuńWiele pozytywnych recenzji przekonuje mnie coraz bardziej do tej książki, choć początkowo myślałam, że to zupełnie nie moja "bajka", bo z scie-fi jestem raczej na bakier.. :) ale teraz książka do mnie idzie, więc jak juz będzie na półce to na pewno przeczytam!
OdpowiedzUsuńMam plan po nią sięgnąć, jak się przypadkiem nawinie, ale zapewne sama nie będę o nią szczególnie zabiegać, może dostanę ją w bibliotece? ;)
OdpowiedzUsuńKolejna recenzja, która przekonuje mnie, że to mogłaby być ciekawa lektura dla mnie. Uwielbiam baśniowe wątki. I ta piękna okładka..
OdpowiedzUsuńLubię historię Kopciuszka w każdej niemal wersji, więc z ogromną ciekawością sięgnę po tą książkę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam. Naprawdę świetna książka, którą polecam każdemu :) Czekam na kolejne dzieła autorki ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam i mimo, że nie lubię kopciuszka to bardzo mi się podobało. Oczarowała mnie bez dwóch zdań:)
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać jedno - książka faktycznie jest świetna :) Nie przeszło mi nawet przez myśl to, że może być nudna. Wykorzystanie motywu Kopciuszka w powieści jest moim zdaniem ciekawym pomysłem. Po co szukać dziwadeł, szperać w stosach książek o mitologii, skoro można zaczerpnąć inspiracji z baśni z dzieciństwa? Należy dodać, że pani Meyer wszystko wzbogaciła swoim świetnym stylem i wizją świata w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńJak Tobie się spodobała to może i ja się kiedyś skuszę, chociaż to kolejne odświeżanie Kopciuszka mnie odrzuca...
OdpowiedzUsuńWiele o niej słyszałam. Pomysł wydaje się być bardzo ciekawy. Choć przyznam, że zupełnie wypadło mi z głowy, że ona istnieje, to znowu dzięki Twojej recenzji przypomniało mi się to, że chciałam ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPokochałam tę książkę.
OdpowiedzUsuńzazdroszczę posiadania, ja czaje się na pozycję :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mi się podobała, również jestem ciekawa kolejnej części :)
OdpowiedzUsuńTakie sagi to trochę nie moja działka, ale nigdy nie mówię nigdy, więc kto wie, może kiedyś po ten debiut sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTyle już o niej czytałam dobrego... A ja nadal w tyle jestem:)
OdpowiedzUsuńJuż czuję, że i mi ta książka mogłaby się spodobać :D
OdpowiedzUsuńOch ! ja już od dawna czekam z niecierpliwością, aż książka wpadnie w moje posiadanie i będę mogła przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKolejna recenzja tej książki, a ja nadal nie mogę się zdecydować, czy czytać, czy nie czytać... Może się skuszę, skoro tak chwalisz :)
OdpowiedzUsuńPowieść oczarowała mnie od samego początku :) Z niecierpliwością czekam na kontynuację :D
OdpowiedzUsuń"Cinder" stoi na mojej półce i czeka na swoją kolej:) Niebawem się za nią wezmę.
OdpowiedzUsuńFajny blog, w sumie się nim zainteresowałam, bo prowadzę bloga recenzenckiego, tak jak i wy, razem z chłopakiem :)