RECENZJA: Zygmunt Miłoszewski, Uwikłanie (W.A.B., 2007)

Kilka lat temu obejrzałam na dużym ekranie ekranizację powieści Zygmunta Miłoszewskiego Uwikłanie . Oceniłam ją dość surowo, gdyż w mojej ocenie film w reżyserii Jacka Bromskiego był kuriozalnym dziełem. Stanowił adaptację kryminału pozbawioną emocji oraz cechującą się nietrafioną obsadą. Brakowało mi weń wielu rzeczy. Jednakże dopiero po przeczytaniu wyżej nadmienionej powieści wiedziałam, czego dokładnie. Przede wszystkim postaci prokuratora Teodora Szackiego oraz niepowtarzalnego klimatu, jaki tworzy Miłoszewski. I mimo, iż nie mam zwyczaju czytania pierwowzorów post factum, to w tym przypadku nie żałuję, że złamałam zasadę. Naprawdę było warto! Wraz z głównym bohaterem Uwikłania - perfekcjonistą w swoim zawodzie, prokuratorem Teodorem Szackim - przenosimy się do gwarnej oraz - jak się szybko okazuje obfitującej w rozmaite zbrodnie oraz niecne czyny - stolicy Polski. To właśnie tutaj, 5 czerwca 2005 roku, Szacki rozpoczyna swoje nowe śledztwo. Udaje się do znajdującego się